Zabini nalał sobie do szklaneczki Ognistej Whisky. Rozłożony na kanapie wyglądał niczym pan na włościach. Draco natomiast z rozdziawioną buzią śledził drogę bursztynowego płynu do ust Ślizgona. -Smoku, coś nie tak?- zapytał z udawaną troską, dobrze wiedząc o powodzie zawieszenia młodego Malfoya. Po tym zdaniu blondyn otrząsnął się jako tako.
-To. Chyba. Moje. -wręcz wywarczał.
-Aaa... To?-Blaise od niechcenia zerknął na swoją szklankę.-Musiała mi się gdzieś zaplątać! Przepraszam, Smoczusiu!-jego ironia i sarkazm wyczuwalne były na kilometr. Hermiona zakryła usta dłonią udawając, że kaszle. Przecież nie powinny bawić ja żarty ty małych gadów...
-W tej chwili to odstaw. Nie masz prawa nawet wąchać alkoholu. MOJEGO ALKOHOLU.-zaznaczył.
Zabini spojrzał na niego pobłażliwie.
-Z tego co pamiętam to jest teraz MÓJ pokój. Królestwo Diabła! I wszystko co się w nim znajduje jest moje! BŁAHAHAHAHAH!- z jego gardła wydobył się iście szatański śmiech. Draco wpatrywał się tylko w Ślizgona nie był w stanie wyksztusić nawet słowa. -CZAISZ? Czy mam przeliterować?-nie doczekał się żadnej reakcji, więc zaczął:
-M... O... Ej, stary, co robisz?- przerwał widząc jak Draco podchodzi do barku i wyjmuje po kolei każdą stojącą tam butelkę.
-Jako prefekt nie mogę pozwolić na to, żeby jakiś uczeń pił alkohol! I to na terenie zamku? Szlaban, Blaise! CZAISZ?-Draco świetnie się bawił parodiując przyjaciela. -Rekwiruję ten towar młody człowieku! Nie możesz niszczyć sobie zdrowia. Porozmawiasz na ten temat z panem Filch'em, on ci to dokładnie wyjaśni!- mówił Draco coraz głośniej zbliżając się do drzwi.
Diabeł wpatrywał się w niego, a trybiki w jego czaszce obracały się, wskazywała na to jego mina. Aż w końcu coś zaskoczyło i z oburzeniem krzyknął:
-Zaraz, zaraz! Ty nie jesteś prefektem!- I pobiegł za Draconem. Uciekający blondyn zapomniał tylko o dwóch ważnych kwestiach powiązanych ze sobą.
PIERWSZA: Zaklęcie Dumbledore'a.
DRUGA: Granger.
Przypomniał sobie o tym dopiero wtedy, kiedy leżał zalany różnymi alkoholami w wielkiej kałuży, a na nim z wściekłym wyrazem twarzy siedziała Hermiona, która już troszkę się ogarnęła, i z której dopiero co zszedł zdziwiony Zabini.
-O Salazarze! Co to było?
-Granger na mnie leci. Po prostu! -odpowiedział Draco kiedy smutny wracał do swojego byłego pokoju.
-Pff... Marzyciel się znalazł...-mruknęła tylko Hermiona, dreptając tuż za nim.
-Przez ciebie muszę robić nowe zapasy!- fuknął Draco w jej stronę.
-Gdyby nie twoje durne pomysły miałbyś swój pokój, alkohol i Zabiniego... Ale nie, ty oczywiście musiałeś to spieprzyć! Ja Pan-Draco-Wszyscy-Mnie-Pragną-Malfoy będę uprzykrzał życie porządnym czarodziejom, bo co? Bo tak chce! Mam cię dość! Ty... głupi głupku! Imitacjo mężczyzny! Ty nazywasz się czarodziejem? I.. I... Dlaczego wy się śmiejecie?!-krzyknęła Gryfonka.
Stała na środku korytarza, drąc się bez opamiętania, a dwaj arystokraci patrzyli na nią i śmiali się cicho zakrywając usta dłonią. Tego było za wiele. Dziewczyna odwróciła się na pięcie oburzona. Chciała wyjść z tego ślizgońskiego grajdołka i wrócić do swojego ulubionego miejsca-wierzy Gryffindoru. Niestety stanęła zszokowana napotykając pewną przeszkodę. Połowa uczniów Slytherinu wpatrywała się w nią intensywnie, oczekując dalszego rozwoju sytuacji. Kiedy dziewczyna usłyszała opętańczy chichot obejrzała się przez ramię. Draco był tak rozbawiony całą sytuacją, że spazmatycznie łapał oddech. Następnie szatynka znów spojrzała na tłum przed sobą. Nie miała pojęcia co zrobić, bo nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Uratował ja Blaise.
-Dobra dzieciaki, Koniec przedstawienia. Wybawiliście się, to teraz spadać!- krzyknął nadal uśmiechnięty i łapiąc Hermione za ramię odholował ją do swojego dormitorium.
~~~
Draco opowiadał Diabłowi całą historię, w czasie kiedy Hermiona dochodziła do siebie.
Zabini poczęstował ich sokiem z dyni co było jedynym napojem, którego nie próbował zarekwirować blondyn.
-Trochę wybuchłam...-odezwała się szatynka po raz pierwszy od incydentu na korytarzu.
-Trochę? T R O C H Ę? -dopytywał się Draco.
-Sory, mała, ale bomba to przy tobie pikuś!-stwierdził Blaise.
-Aż tak się darłam? I po co oni się wszyscy zlecieli?-zapytała dziewczyna.
-Twój głos się niesie...-zaczął Draco.
-Aż tam?-zdziwiła się.
-... aż do Londynu!-dokończył zadowolony z siebie blondyn.
-Zabini, chciałeś chyba o czymś pogadać, nie?- przypomniało się nagle Hermionie.
-Aaa... No tak, ale już się wszystko wyjaśniło...-odpowiedział chłopak.
-Skoro tak, too zbieramy się. Malfoy!-zadecydowała Hermiona.
-Dobra, dobra. Ok.
Kiedy wychodzili Blaise dyskretnie mrugnął do przyjaciela, dając mu znak, że tak naprawdę nic się nie wyjaśniło. Gryfonka miała tego nie zauważyć, niestety była na to zbyt spostrzegawcza.
~~~
Kiedy wracali ramię w ramię do swojego dormitorium był już wieczór.
Hermiona marzyła tylko o długiej, gorącej kąpieli.
Weszła do pokoju, a jej pierwsze kroki skierowane były do łazienki.
-Yhm! Yhm!-zatrzymało ją znaczące chrząkanie jej współlokatora.
-Gdzie się wybieramy?-zapytał.
-JA-zaznaczyła.-Wybieram się do wanny.
-No nie wiem czy ty. Ile jest metrów stąd do wanny?
-O Merlinie! Tylko nie to!-załamała się Gryfonka.
-Nie mam nic przeciwko, do oglądania cię nago, Granger!-powiedział Draco podchodząc do niej.
CDN.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest. Obiecany!
Coraz mniej czasu na cokolwiek oprócz nauki.
Próbne egzaminy mam 9, 10, 11.12.2014r. Okropnie się boję ;/
Nowe GG: 52202424
Mam dwie lewe ręce co do obsługi bloga -.-
Jak tylko bd miała chwilę to wszystko tu poprawię.
KOCHAM WAS!
El.
Super ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKiedy następny. ? Bo bardzo mi się podoba 😊 . I zapraszam do mnie http://kazdymozemarzy.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili na pewno zajrzę! :)
UsuńZapraszam na nową miniaturkę:)
OdpowiedzUsuńOkej! Dziękuję ;*
Usuń