poniedziałek, 11 listopada 2013

Miniaturka II

Tam-Tararara-Raram-Tararam!
Przedstawiam wam nową miniaturkę! Niestety nie wpadłam na żaden tytuł pasujący do tego One Short'a :(
Miałam to wstawic 1 lub 2 listopada, ale nie dałam rady.

Dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednim postem. Nawet nie wiecie, jakie to dla mnie motywujące <3>

Rozdział niebawem! 

Uściski :*
El.

___________
Cmentarz. Jedno miejsce, słowo, a tyle cierpienia i bólu. Kojarzy się źle. Samotność, smutek, odejście, gniew, złość… Wszystkie te uczucia towarzyszyły mi niezmiennie przez blisko 7 lat. Tak… 7 najgorszych lat mojego życia. Gdyby ktoś kazałby mi wybierać pomiędzy tym a dożywotnim pobytem w Azkabanie bez zastanowienia wybrałbym więzienie. Dementorzy mogą wyssać ze mnie szczęście, mogą zabrać mi życie, ale to nic w porównaniu z odebraniem sensu istnienia. To nic w porównaniu z zabraniem mi serca i duszy. Nienawidziłem tego miejsca, a mimo to spędzałem tam więcej czasu niż w domu… Nie, to już nie był dom, to tylko miejsce, w którym żyję.
Niektórzy mówią, że „dom twój, tam gdzie serce twoje”. Nie mam go. Oddałem je Hermionie, a ona umarła i zabrała je ze sobą. Oboje są ukryci jak najcenniejsze skarby  pod ciężką płytą z białego marmuru na cmentarzu w północnej części Londynu.
  Teraz siedzę na fotelu przed kominkiem- jej ulubionym miejscu. Przeglądam fotografie, te magiczne, ale również te nie magiczne. Przez moją głowę przewijają się przeróżne obrazy. Kings Cross, czerwona lokomotywa Expresu- Hogwart, sam Zamek, korytarze, Wielka Sala, Śmierciożercy, wojna, Azkaban, przesłuchania. Jedne wspomnienia są wyraźne, inne zatarte.  To dziwne, ale w każdym z nich dostrzegam te słodkie, czekoladowe oczy i burzę kasztanowych loków. Już nigdy nie zobaczę jak marszczy brwi kiedy się martwi, kiedy odgarnia niesforne kosmyki z twarzy, kiedy się rumieni, kiedy przygryza wargę. Nie usłyszę jej śmiechu, nie dotknę jej, nie pocałuję. Odeszła i już nie wróci. Zostawiła mnie samego w teoretycznie najszczęśliwszym dniu mojego życia. Pamiętam to jak dzisiaj… -Nie denerwuj się tak, bo nie trafisz z obrączką! –Zabini poprawił mi muszkę wyśmiewając moje trzęsące się ręce. Spojrzałem na niego wilkiem i tylko z rezygnacją pokręciłem głową. Od 5 minut czekaliśmy  na moją narzeczoną i jej druhnę, a mi te kilka minut ciągnęły się w nieskończoność. W końcu podjechał biały, przystrojony kwiatami samochód. Zatrzymał się przy długich schodach prowadzących do kościoła, a ja prawie biegnąc ruszyłem w dół. Otwierając jej drzwi cieszyłem się jak dziecko. Podałem jej dłoń i zobaczyłem jej szeroki uśmiech. W tym momencie czułem taką lekkość a zarazem siłę, że mógłbym unieść się w powietrze. Na pierwszy rzut oka widać było, że  oboje jesteśmy szczęśliwi. Wsunęła dłoń w moje ramię i ruszyliśmy w górę po schodach. Wyglądała jak anioł. Welon miała wpięty w luźny kok, a jej oczy błyszczały. Biała, delikatna suknia wyglądała jak stworzona specjalnie dla niej. Falowała przy każdym jej ruchu, a tren kaskadami spływał po kilku stopniach w dół. Kiedy stanęliśmy przed ołtarzem spojrzałem na siedzących w ławkach gości. Uśmiechnąłem się na widok mojej mamy- eleganckiej, dystyngowanej i twardej kobiety, która w tym momencie dyskretnie ocierała oczy haftowaną chusteczką. Myślałem o tym co wspólnie przeżyliśmy, o tym jak bardzo ją kocham i jak ona kocha mnie. Z zamyślenia wyrwało mnie krótkie i dobitne „tak”. Odpowiedziałem tym samym. Trzy litery, a usłyszane dają człowiekowi tyle  radości. Powtórzyliśmy przysięgę i nałożyliśmy sobie obrączki. Były złote, wygrawerowane litery na mojej układały się w słowo „Hermiona”, natomiast na jej „Draco”.

***

-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Delikatnie podniosłem materiał welonu i odsłoniłem jej twarz. Powoli zbliżyłem jej usta do swoich i zacząłem całować. Oddawała moje pocałunki z czułością. Po krótkiej chwili oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy do wyjścia. Goście sypali ryżem, a my uśmiechaliśmy się do nich szczęśliwi. Tuż przy swoim uchu usłyszałem szept „Kocham Cię”. Już miałem odpowiedzieć, kiedy odepchnęła mnie. Musiała użyć całej swojej siły, bo przewróciłem się. Ale nie tylko ja, ona też leżała na zimnym betonie. Podniosłem się najszybciej jak mogłem i podbiegłem do niej.
-Pocałuj  Mnie. –wychrypiała. Jej klatka piersiowa wznosiła się i opadała coraz rzadziej. Pochyliłem się i żarliwie wpiłem w jej usta. To już nie był tak delikatny pocałunek jak w kościele. Teraz całowałem ją jakby od tego zależało moje życie. W końcu poczułem, jak jej ręka bezwładnie osuwa się z mojego policzka na beton. Umarła.
-NIE!!! –krzyknąłem najgłośniej jak umiałem. Nie wiem na kogo bardziej liczyłem. Na Boga, czy na Śmierć.
Po moim policzku potoczyła się łza.
-Ależ tak Dracusiu! Po co ci ta szlama, skoro masz mnie? Dam ci więcej niż ta zdzira! –paplała zadowolona blondynka bawiąc się swoją różdżką. Jej wzrok przeskakiwał to na mnie, to na swoją zabawkę.
- Coś. Ty. Do. Cholery. Zrobiła?! –wycedziłem przez zęby, kiedy powoli zaczęła wracać mi trzeźwość umysłu.
-Jak to co? Uciekłam z tego dziwnego szpitala i przyszłam do ciebie. –powiedziała smutno, ale po chwili dodała weselej.-No i pozbyłam się jedynej przeszkody, która stała mi na drodze do ciebie mój kochany Smoczku. Teraz będę szczęśliwą panią Malfoy!
-Jesteś chora! C-H-O-R-A! Idiotko ty zabiłaś moją żonę!! –wydarłem się na nią i złapałem za jej chude ramiona. Potrząsnąłem nią mocno. Chciałem  zabrać jej różdżkę i strzelić „Avadą”, ale nie mogłem. To było silniejsze ode mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna ma na sobie długą do kostek piżamę w drobną kratę w kolorze błękitnym i puchate kapcie.
-Jesteś zły? –zapytała zdziwiona, jakby nawet nie przyszło jej na myśl, że taka możliwość w ogóle wchodzi w grę. -Przecież nienawidzisz tej szlamy! I ona nie może być twoją żoną. Jesteś za młody na małżeństwo!-oburzyła się.
Coś zaczęło mi się nie zgadzać.
-Astorio, ile masz lat? –zapytałem,  trochę zdziwiony głupotą swojego pytania, ale kiedy usłyszałem odpowiedź dosłownie mnie  zatkało.
-Jak to ile? Tyle co ty! 12, ale urosłeś trochę od zakończenia naszego pierwszego roku w Hogwarcie. –odpowiedziała uradowana, że jego głos złagodniał.
-Zaraz po nią przyjadą-odezwał się Blaise i poklepał mnie pocieszająco.
***

Następnego dnia odbył się pogrzeb. Byłem wrakiem człowieka. Patrzyłem na jej blade, zimne ciało spokojnie leżące w trumnie. Czułem pustkę większą niż kiedykolwiek. Kiedy na grób nałożono marmurową przykrywę straciłem wszystko. Żyłem na granicy dwóch światów. Tym z Hermioną i tym bez niej. Pamiętam, że Blaise cały czas mnie wspierał, ale nawet on nie mógł mnie upilnować...


***  

Obudził mnie katastrofalny ból głowy. Moja czaszka próbowała wybuchnąć od środka. Kac gigant. Woda. Potrzebuję wody. Przekręciłem się na drugi bok, ale zaplątany w jakiś materiał spadłem na podłogę. Kiedy już wyplątałem się z prześcieradła ruszyłem w stronę łazienki. Moja wędrówka nie trwała jednak długo, ponieważ potknąłem się o leżącą na podłodze butelkę. Zakląłem siarczyście i pozbierałem się. W łazience odkręciłem zimną wodę  i wsadziłem głowę pod strumień. Na chwilę ukoiło to ból w czaszce. Niestety wraz z odejściem jednego bólu przyszedł drugi. Gorszy. W mojej głowie pojawiły się straszne obrazy. Nie chciałem tego widzieć. Moja Hermiona żyła. To musiał być jakiś okropny sen. Wyskoczyłem z łazienki jak oparzony. Popędziłem po schodach na piętro. Otwierałem po kolei każde drzwi i zaglądałem do pomieszczeń. Zbiegłem na dół i wpadłem do kuchni. Tam też jej nie było. Poczułem jak ziemia osuwa mi się z pod nóg. A jednak to nie był sen. Padłem na kolana przeszukując kolejne szafki. Wiedziałem co da mi ukojenie. Jednak jej też nigdzie nie było. Moja Ognista też mnie opóściła.
Blaise.
Wróciłem do salonu, musiałem zadzwonić do przyjaciela. Stojąc w progu nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Przetarłem twarz dłońmi. Na podłodze nie leżała tylko jedna butelka, o którą się przewróciłem. Było ich tam na pewno więcej niż 30. Podszedłem do najbliższej i zajrzałem do środka. Pusta. Cztery kolejne również nie zawierały nawet kropi alkoholu. Z dalszych poszukiwań zrezygnował. Podszedł do telefonu i wybrał odpowiedni numer. Blaise odebrał już po drugim sygnale.
-Słucham? -usłyszałem.
-Whiskey!!!-krzyknąłem i rozłączyłem się. Kiedy poczułem jak ból w mojej głowie rośnie palnąłem się z otwartej dłoni w czoło. I po co ja się tak darłem?? Cholera i znowu boli! 
***


Po kilku minutach w moim domu pojawił się Blaise. Nie widziałem go, ale słyszałem trzask teleportacji. Leżałem na kanapie z butelką wody w dłoni i mokrym ręcznikiem na czole. Zabini stanął nade mną i z impetem walnął mnie z otwartej dłoni w tył głowy. Zerwałem się z miejsca, ale za chwilę znowu walnąłem się na kanapę.
-A ja nazywałem cię moim przyjacielem… -powiedziałem z wyrzutem.
Nie sądziłem, że Blaise po tych słowach tak po prostu się teleportuje. Takie zachowanie nie było do niego podobne. Zamknąłem oczy wsłuchując się w ciszę. Już, już dopadała mnie ta błogość, po której nastawał sen, ale znowu usłyszałem trzask teleportacji. Podniosłem się, ale zanim zdążyłem otworzyć usta Blaise rzucił we mnie czymś, co okazało się moimi ciuchami.
-Jestem twoim przyjacielem. Ubieraj się.-rozkazał, a ja nie miałem już siły na kłótnie i posłusznie poszedłem do łazienki.
Wiedziałem, że nie jestem w najlepszej formie, ale widok mojej szarej twarzy, roztrzepanych włosów i sinych worów pod oczami sprawił, że nie miałem siły na nic. Uderzyłem pięścią w lustro, na którym pojawiło się sporej wielkości pęknięcie. Musiałem wziąć się w garść. Teraz.
 Czysty, świeży i pachnący  wyszedłem z łazienki. Nie udało mi się pozbyć zmęczenia z mojej twarzy.
-Złap mnie za ramię.-rzucił krótko Blaise. Chyba uraziły go moje słowa…
***

Kiedy moje stopy dotknęły ziemi rozejrzałem się wokoło. Zamurowało mnie.
 –Blaise? –szepnąłem. –Blaise?!- mój głos był coraz głośniejszy.
-Nie. Jeszcze nie. Proszę… -szeptałem gorączkowo stojąc na brzegu jednej z wąskich alejek, obok małej ławeczki. Dokładnie naprzeciwko niej stał grób. Leżało na nim wiele wieńców i świec. A pośród nich portret. Hermiona uśmiechnięta, z błyszczącymi  oczami. Poznawałem to zdjęcie. Ktoś trochę je przerobił, bo obok niej powinienem być ja. Na kopii stojącej na gzymsie kominka trzymamy się za ręce, spacerowaliśmy wtedy po Hogwarckich błoniach, a Ruda dopadła nas z aparatem. Uśmiechnąłem się na tę myśl, jednak wróciwszy do teraźniejszości znów dopadło mnie przygnębienie. Podszedłem do zdjęcia, dotknąłem jej rumianego policzka, a po moim policzku po raz kolejny potoczyła się łza.
-Dlaczego odeszłaś? Zostawiłaś mnie samego. To boli. Nie chcę żyć bez ciebie. Mówiłaś, ze będziemy razem, szczęśliwi. Okłamałaś mnie. Cierpię bardziej niż mogłabyś to sobie wyobrazić. Zabierz mnie stąd, albo wróć. Chcę być z tobą. Nie po to walczyłem, nie po to stałem się innym człowiekiem, nie po to oddałem ci siebie, by teraz cię stracić! Błagam. Kochałem Cię, kocham i zawsze będę cię kochał…
***

Kolejny dzień. Wstałem rano, tylko po to, aby znów z nią być. Choć przez chwilę. Na jej grób zaniosłem słoneczniki. Uwielbiała je. Mówiłem do niej, czułem jej obecność. To mi wystarczało.
***

Mijały dni, tygodnie, miesiące. Codziennie u niej byłem. Za każdym razem z bukietem słoneczników.W końcu nadszedł 1 listopada. Święto wszystkich zmarłych. Siedziałem u niej od rana. Z każdą godziną przybywało wieńców i świec. Ludzie pamiętali. Wystarczyła chwila rozmowy z nią, a zostawała w pamięci.
Tego dnia troszkę się zasiedziałem. Było już po 22, kiedy spojrzałem na zegarek. Mimo późnej pory na cmentarzu było jasno. Wszystkie nagrobki oświetlone były tysiącami świec. Kiedy zacząłem się zbierać, zawiał chłodny wiatr. Nie był silny, a mimo to pozrzucał wieńce z grobu Hermiony. Co dziwne, zostały na nim tylko świeże słoneczniki przyniesione przeze mnie. Po chwili usłyszałem swoje imię. Jakby z oddali… Nie, nie z oddali, ten szept słychać było tuż przy moim uchu. To nie był jakiś tam głos. O nie… Nogi się pode mną ugięły, musiałem usiąść. Hermiona… Złapałem się za głowę zatykając uszy. Nie chciałem znów jej słyszeć, a jednocześnie pragnąłem tego. Odetkałem uszy i spojrzałem przed siebie. Nad marmurową płytą unosiła się blada postać. Zjawa, która wyglądała jak moja żona. Miała na sobie suknię ślubną. To było dla mnie za wiele.
-To tylko sen. Sen. –powtarzałem sobie cicho.
-Nie, Draco. To nie jest sen. –powiedział duch. Ten głos… Nie panowałem nad swoimi ustami, z których same wypłynęły słowa.
-Mów do mnie. –nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Była zaskoczona. –Proszę. -prawie błagałem.
-Och… Draco. –w jej oczach zalśniły łzy. Wyciągnęła do mnie rękę, ale po chwili cofnęła nią. Spłynęła znad grobu i unosiła się kilka centymetrów nad ziemią przede mną. Dotknęła palcami mojego policzka, a mnie przeszył chłód. Opuszki jej palców jakby wsiąknęły w moją skórę.
-Kocham Cię. -powiedziałem.
-Wiem. Ja ciebie też. –odpowiedział.
-Uśmiechnąłem się, ale nadal stałem  sparaliżowany. Nie dlatego, że moje ciało było spięte. Po prostu nie mogłem się ruszyć. Spróbowałem unieść rękę, ale blokowała ją jakaś niewidzialna zapora. Spojrzałem pytająco na Hermionę.
-To jeden z warunków -odpowiedziała. –Mogłam się z tobą spotkać, tylko pod warunkiem, że nie będziesz mógł mnie dotknąć, że nie opowiem ci co jest po drugiej stronie, że zobaczysz mnie tylko ty i, że wrócę przed wschodem słońca.  
-Ale dlaczego chciałaś się ze mną spotkać?- zapytałem.
-Obserwowałam cię. Widziałam jak się staczasz. Nie chcę tego. Wiem, że jest ci ciężko. Ja chciałam żyć, chciałam być z tobą. Los zdecydował inaczej i musimy się z tym pogodzić. Musisz żyć. Zacznij od nowa…
-Od nowa? Myślisz, że to jest takie łatwe? Straciłem sens życia i mam sobie znaleźć nowy? Z dnia na dzień mam przestać cię kochać, bo nie żyjesz?– przerwałem jej w pół zdania.
-Nie. Nie o to mi chodziło. Chcę, żebyś nadal mnie kochał, żebyś o mnie pamiętała, ale nigdy nie chciałam, zebyś przeze mnie zapomniał o sobie. Musisz być silny. Nie możesz całe dnie przesiadywać przy moim grobie. Tak niczego nie zmienisz. Żyj, nie tylko istniej! –mówiąc to zaczęła żywo gestykulować. Widząc to uśmiechnąłem się w duchu. Zawsze kiedy się denerwowała tak robiła.
-Za chwilę będę musiała odejść. Nie zobaczymy się więcej, ale zawsze będę tu –dotknęła ręką miejsca, w którym biło moje serce – a ty, tutaj –wskazała na swoje serce. Kocham Cię. Pamiętaj o tym. –powiedziała to przesuwając palcami po moim policzku i ustach. Zamknąłem oczy, a kiedy je otworzyłem zniknęła.
*** 

Po rozmowie z Hermioną postanowiłem zmienić moje życie. Wyrzuciłem butelki Ognistej Whiskey, znalazłem pracę. Odwiedzam cmentarz kilka razy w tygodniu. Za każdym razem przynoszę słoneczniki. Nie znalazłem nowej miłości. Nawet jej nie szukałem. Hermiona była tą jedyną na całe życie. Wiedziałem to od dawna.
Teraz wiem, że cmentarz to nie smutek i łzy. Każdy człowiek umiera. Nie ważne czy młody, czy stary. Ze śmiercią musimy się pogodzić. Cmentarz jest jedynym miejscem, w którym możemy spotkać się z osobami, które kochamy, a których już przy nas nie ma...

Zrozumiałem to.

sobota, 28 września 2013

Libster Award

Zostałam nominowana do  Liebster Award  Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.              

Zostałam nominowana przez Jasmine Lestrange, prowadzącą bloga pod adresem:
http://happiness-comes-unexpected.blogspot.com/

Wieeeelkie dzięki za nominację! :*


1.Dlaczego założyłeś/aś bloga i dlaczego akurat ta tematyka?
 Bloga założyłam z czystej ciekawości. Czytałam sporo opowiadań i chciałam sprawdzić, czy też potrafiłabym stworzyć historię, która komuś by się spodobała:)
W Dramione podoba mi się połączenie dwóch różnych światów, charakterów, osobowości, które razem tworzą coś pięknego i tajemniczego jednocześnie...

2. Co najbardziej podoba ci się w HP?
 Wszystko. Pokazuje co jest w życiu najważniejsze. To jak wspólne przeżycia zmieniają ludzi, ale też zbliżają ich do siebie. Taka magia w książce<3 span="">

3. 5 faktów o tobie.
 1. Lubię czytać opowiadania z blogera*.*
2. Wolę matmę od WF-u…
3. Interesuje mnie mitologia Grecka:D
4. Gotuję (nie koniecznie nadaje się to do jedzenia :p)
5. Uwielbiam słuchać muzyki 

4. Masz jakieś hobby/zainteresowania?
Hmm… Lubię wiele rzeczy, ale nie powiedziałabym, że to moje hobby;)
Piszę, śpiewam i tańczę (ale tylko jak nikt nie słyszy/widzi xD ),  

5. Co sobie cenisz w przyjaźni?
Szczerość. Bez szczerości nie ma prawdziwej przyjaźni.

6. Najpiękniejsze słowo?
Myślę, że „przyjaźń”. Jest bezinteresowna. Jeśli nie ma przyjaźni, nie ma też miłości…

7. Czego się najbardziej boisz?
Jest wiele takich rzeczy. Boję się niezrozumienia, braku akceptacji, zawodu na kimś komu ufam…

8. Jaki zapach miałaby dla ciebie amortencja?
To byłby zapach powietrza po burzy, męskich perfum i truskawek <3 span="">

9. Najpiękniejsze wspomnienie?
Każde wspomnienie z mojego dzieciństwa jest piękne :D
Ale najlepsze to chyba wtedy, kiedy szłam z moją klasą 8 km do domu… Niezapomniane przeżycie. Hahaha :*

10. Czego chciałabyś/chciałbyś dokonać  w życiu?
Nie wiem. Chciałabym, żeby to było coś ważnego, nie koniecznie wielkiego. Tak, żebym mogła być z siebie dumna.

11. Co daje ci najwięcej radości?
Przebywanie z przyjaciółmi, rodziną, ludźmi, których kocham…


NOMINUJĘ:




PYTANIA:
1. Co zainspirowało cię do pisania?
2. Opisz siebie w 2 słowach.
3. Kim chciałaś/chciałeś zostać kiedy byłaś/byłeś dzieckiem?
4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
5. Co robisz kiedy jesteś szczęśliwy/a?
6. Co zrobiłbyś/zrobiłabyś gdybyś miał/a fiolkę Płynnego Śzczęścia?
7. Jaka jest twoja ulubiona postać z HP i dlaczego?
8. Jakie jest twoje ulubione miejsce?
9. Co denerwuje cię u ludzi?
10. Jakie jest twoje hobby?
11. Twój ulubiony fragment książki/filmu?