Zabini nalał sobie do szklaneczki Ognistej Whisky. Rozłożony na kanapie wyglądał niczym pan na włościach. Draco natomiast z rozdziawioną buzią śledził drogę bursztynowego płynu do ust Ślizgona. -Smoku, coś nie tak?- zapytał z udawaną troską, dobrze wiedząc o powodzie zawieszenia młodego Malfoya. Po tym zdaniu blondyn otrząsnął się jako tako.
-To. Chyba. Moje. -wręcz wywarczał.
-Aaa... To?-Blaise od niechcenia zerknął na swoją szklankę.-Musiała mi się gdzieś zaplątać! Przepraszam, Smoczusiu!-jego ironia i sarkazm wyczuwalne były na kilometr. Hermiona zakryła usta dłonią udawając, że kaszle. Przecież nie powinny bawić ja żarty ty małych gadów...
-W tej chwili to odstaw. Nie masz prawa nawet wąchać alkoholu. MOJEGO ALKOHOLU.-zaznaczył.
Zabini spojrzał na niego pobłażliwie.
-Z tego co pamiętam to jest teraz MÓJ pokój. Królestwo Diabła! I wszystko co się w nim znajduje jest moje! BŁAHAHAHAHAH!- z jego gardła wydobył się iście szatański śmiech. Draco wpatrywał się tylko w Ślizgona nie był w stanie wyksztusić nawet słowa. -CZAISZ? Czy mam przeliterować?-nie doczekał się żadnej reakcji, więc zaczął:
-M... O... Ej, stary, co robisz?- przerwał widząc jak Draco podchodzi do barku i wyjmuje po kolei każdą stojącą tam butelkę.
-Jako prefekt nie mogę pozwolić na to, żeby jakiś uczeń pił alkohol! I to na terenie zamku? Szlaban, Blaise! CZAISZ?-Draco świetnie się bawił parodiując przyjaciela. -Rekwiruję ten towar młody człowieku! Nie możesz niszczyć sobie zdrowia. Porozmawiasz na ten temat z panem Filch'em, on ci to dokładnie wyjaśni!- mówił Draco coraz głośniej zbliżając się do drzwi.
Diabeł wpatrywał się w niego, a trybiki w jego czaszce obracały się, wskazywała na to jego mina. Aż w końcu coś zaskoczyło i z oburzeniem krzyknął:
-Zaraz, zaraz! Ty nie jesteś prefektem!- I pobiegł za Draconem. Uciekający blondyn zapomniał tylko o dwóch ważnych kwestiach powiązanych ze sobą.
PIERWSZA: Zaklęcie Dumbledore'a.
DRUGA: Granger.
Przypomniał sobie o tym dopiero wtedy, kiedy leżał zalany różnymi alkoholami w wielkiej kałuży, a na nim z wściekłym wyrazem twarzy siedziała Hermiona, która już troszkę się ogarnęła, i z której dopiero co zszedł zdziwiony Zabini.
-O Salazarze! Co to było?
-Granger na mnie leci. Po prostu! -odpowiedział Draco kiedy smutny wracał do swojego byłego pokoju.
-Pff... Marzyciel się znalazł...-mruknęła tylko Hermiona, dreptając tuż za nim.
-Przez ciebie muszę robić nowe zapasy!- fuknął Draco w jej stronę.
-Gdyby nie twoje durne pomysły miałbyś swój pokój, alkohol i Zabiniego... Ale nie, ty oczywiście musiałeś to spieprzyć! Ja Pan-Draco-Wszyscy-Mnie-Pragną-Malfoy będę uprzykrzał życie porządnym czarodziejom, bo co? Bo tak chce! Mam cię dość! Ty... głupi głupku! Imitacjo mężczyzny! Ty nazywasz się czarodziejem? I.. I... Dlaczego wy się śmiejecie?!-krzyknęła Gryfonka.
Stała na środku korytarza, drąc się bez opamiętania, a dwaj arystokraci patrzyli na nią i śmiali się cicho zakrywając usta dłonią. Tego było za wiele. Dziewczyna odwróciła się na pięcie oburzona. Chciała wyjść z tego ślizgońskiego grajdołka i wrócić do swojego ulubionego miejsca-wierzy Gryffindoru. Niestety stanęła zszokowana napotykając pewną przeszkodę. Połowa uczniów Slytherinu wpatrywała się w nią intensywnie, oczekując dalszego rozwoju sytuacji. Kiedy dziewczyna usłyszała opętańczy chichot obejrzała się przez ramię. Draco był tak rozbawiony całą sytuacją, że spazmatycznie łapał oddech. Następnie szatynka znów spojrzała na tłum przed sobą. Nie miała pojęcia co zrobić, bo nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji. Uratował ja Blaise.
-Dobra dzieciaki, Koniec przedstawienia. Wybawiliście się, to teraz spadać!- krzyknął nadal uśmiechnięty i łapiąc Hermione za ramię odholował ją do swojego dormitorium.
~~~
Draco opowiadał Diabłowi całą historię, w czasie kiedy Hermiona dochodziła do siebie.
Zabini poczęstował ich sokiem z dyni co było jedynym napojem, którego nie próbował zarekwirować blondyn.
-Trochę wybuchłam...-odezwała się szatynka po raz pierwszy od incydentu na korytarzu.
-Trochę? T R O C H Ę? -dopytywał się Draco.
-Sory, mała, ale bomba to przy tobie pikuś!-stwierdził Blaise.
-Aż tak się darłam? I po co oni się wszyscy zlecieli?-zapytała dziewczyna.
-Twój głos się niesie...-zaczął Draco.
-Aż tam?-zdziwiła się.
-... aż do Londynu!-dokończył zadowolony z siebie blondyn.
-Zabini, chciałeś chyba o czymś pogadać, nie?- przypomniało się nagle Hermionie.
-Aaa... No tak, ale już się wszystko wyjaśniło...-odpowiedział chłopak.
-Skoro tak, too zbieramy się. Malfoy!-zadecydowała Hermiona.
-Dobra, dobra. Ok.
Kiedy wychodzili Blaise dyskretnie mrugnął do przyjaciela, dając mu znak, że tak naprawdę nic się nie wyjaśniło. Gryfonka miała tego nie zauważyć, niestety była na to zbyt spostrzegawcza.
~~~
Kiedy wracali ramię w ramię do swojego dormitorium był już wieczór.
Hermiona marzyła tylko o długiej, gorącej kąpieli.
Weszła do pokoju, a jej pierwsze kroki skierowane były do łazienki.
-Yhm! Yhm!-zatrzymało ją znaczące chrząkanie jej współlokatora.
-Gdzie się wybieramy?-zapytał.
-JA-zaznaczyła.-Wybieram się do wanny.
-No nie wiem czy ty. Ile jest metrów stąd do wanny?
-O Merlinie! Tylko nie to!-załamała się Gryfonka.
-Nie mam nic przeciwko, do oglądania cię nago, Granger!-powiedział Draco podchodząc do niej.
CDN.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest. Obiecany!
Coraz mniej czasu na cokolwiek oprócz nauki.
Próbne egzaminy mam 9, 10, 11.12.2014r. Okropnie się boję ;/
Nowe GG: 52202424
Mam dwie lewe ręce co do obsługi bloga -.-
Jak tylko bd miała chwilę to wszystko tu poprawię.
KOCHAM WAS!
El.
niedziela, 30 listopada 2014
poniedziałek, 3 listopada 2014
Rozdział IV - Gołąbeczki??
-Czekaj! Malfoy! Stój!- krzyczała Hermiona biegnąc co sił za arystokratom.
Draco jednak nie zwracał na nią żadnej uwagi kierując się do lochów. Ostatnią nadzieją dziewczyny było wyciągnięcie różdżki i czarami zatrzymanie chłopaka. Nie mogła jednak zrobić tego w biegu.
-Cholera! Draco!-powiedziała to. Wymówiła jego imię. Arystokrata stanął jak wryty. Tego się nie spodziewał. Gryfonka dobiegła do niego zdyszana.
-Nie mam zamiaru za tobą biegać, głupku!-wydyszała.
-Jesteś dziwna, Grenger. Serio. Dziwnaaa.
-Idziemy odrabiać lekcje. -po czym odwróciła się na pięcie i łapiąc chłopaka za rękę pociągnęła go za sobą.
-Jest piątek! Nie idę do żadnej biblioteki! Nie zmusisz mnie!- protestował arystokrata, ale gdy spojrzał na zaciętą minę dziewczyny stwierdził, ze jest to bez celowe i pogodzony ze swoim losem.
Kiedy tak przemierzali w milczeniu szkolne korytarze, Draco nawiedziła myśl, że przyjemnie czuć ciepło dłoni Granger na swojej ręce, ale zaraz skarciła sam siebie w myślach "To jest szlama, głupku!".
~~~
W bibliotece spędzili całe popołudnie. Hermiona przeglądała książki, pisała eseje, odrabiała zadania. A Draco... Cóż... Draco próbował podrywać kobiety z czasopism dla czarownic. Za każdym razem kiedy szatynka na niego spojrzała przewracała oczami i znów wracała do swojego ulubionego zajęcia-czytania. Dochodziła 18, kiedy Draco po raz pierwszy się odezwał.
-Merlinie, Granger! Ile można?
-Ciii! Czytam...-odpowiedziała mu dziewczyna nie odrywając wzroku z jakiejś poniszczonej starej stronnicy.
Ona dalej czytała, on zaczął robić samolociki z papieru i rzucać na nie zaklęcia.
-Żadnych czarów w mojej bibliotece!- krzyknęła pani Pince i Draco musiał schować różdżkę.
Kiedy tylko bibliotekarka oddaliła się chłopak znowu zaczął zrzędzić.
-Skończ to już.
-Tak, tak. Już idę.-powiedziała Hermiona, ale znów nie spojrzała na chłopaka. W końcu zniecierpliwiony chłopak wyciągnął książkę sprzed nosa i zamknął ją.
Dziewczyna dała za wygraną i zaczęła sprzątać ze stolika książki i pergaminy.
-Szybciej, Granger! Nie mamy całego dnia!-poganiał ją blondyn, tupiąc nogą niecierpliwie. -Idziemy do Ślizgonów!
Gryfonka zamarła.
-Gdzie ty chcesz iść?
-Do lochów. A ty idziesz ze mną. Nie masz wyjścia.
-Nie idziemy do żadnych Ślizgonów!-powiedziała Hermiona.
-Owszem idziemy.
-NIE. Nie idziemy.
-Ależ tak.
-NIE.
-Nie idziemy tam dla przyjemności! Mam argumenty!
-Pfff... Ciekawe jakie?
-Zabini ma moją Ognistą. Podzielę się!
-I to miało mnie niby przekonać?
-A nie przekonało?- zdziwił się Draco.
-Wyobraź sobie, że nie.
-Dobra. No to, ja idę a jak zatęsknisz to przyleć do mnie.
-Marzenia...-powiedziała
Draco odszedł, a ona nawet nie zdążyła ruszyć w swoją stronę. Zaklęcie dyrektora znowu zadziałało, a Gryfonka wylądowała na ziemi. Za to Draco miał dużo miększe lądowanie. Jego twarz była kilka centymetrów od twarzy Hermiony, a on patrzył głęboko w jej oczy. Czas jakby zwolnił. Twarz blondyna była coraz bliżej. Dziewczyna była zbyt oszołomiona całą sytuacją, by się ruszyć. Kiedy jej ucho i jego usta dzieliły milimetry Draco szepnął:
-A więc jednak przyleciałaś?- I w ułamku sekundy stał przed nią ze swoim szelmowskim uśmiechem.
Hermiona zamrugała kilkakrotnie z otwartymi ustami patrząc na chłopaka.
-Co?- powiedziała zaskoczona.
-Jajco! 1:0 dla mnie, Granger!-stwierdził dumny z siebie.
-Spadaj!-odpowiedziała.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnę.-odpowiedział rozmarzonym głosem.
Kiedy Hermiona podniosła się z podłogi popatrzyła na Draco z wyższością i chłodno oznajmiła:
-Żadnych odwiedzin. Do dormitorium i spać.
-Jesteś pewna?-zapytał ją chłopak słodko.
-Szybciutko.-odpowiedziała z założonymi rękami. Ślizgon ruszył ku niej uśmiechając się wesoło.
Jakie było jej zdziwienie, kiedy złapał ją w talii i zarzucił sb na ramię jak worek kartofli.
-Postaw mnie natychmiast!-krzyczała i biła go po plecach swoimi piąstkami.
-Tak, tak. Sie robi!-odpowiedział jej blondyn lakonicznie, niosąc ją do lochów.
~~~
Kiedy stanęli przed kamienną ścian, blondyn postawił ją na ziemi i zatykając jej uszy dłońmi wypowiedział hasło. Ściana przesunęła się, ukazując pokój wspólny Slytherinu.
Draco od razu wszedł do środka, a za nim podreptała Hermiona, bojąc się, że znów zadziała zaklęcie. Wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku.
Chyba nie było w pomieszczeniu kogoś kto nie skomentowałby tej sytuacji. Jedna z dziewcząt od razu wybiegła z pokoju, by po chwili wrócić z Astorią Greengrass.
-Dracusiu!-rzuciła się na niego dziewczyna pozostawiając na jego policzku ślad z czerwonej szminki. -Kochanie, co tu robi ta szlamowata wywłoka?-zapytała obrzucając Hermionę gniewnym spojrzeniem.
"O nie. Nikt nie będzie mnie obrażał, a już zwłaszcza ona." pomyślała Hermiona, zastanawiając się jak odegrać się na tej lali. W jej głowie już formował się mały podstęp...
Stała kilka kroków za arystokratom, co w tej chwili było świetnym położeniem. Podeszła do niego, lekko odpychając Astorię i delikatnie starła mu z policzka ślady szminki.
-Draco, co to ma znaczyć, dlaczego ona mówi do ciebie "kochanie"?-Hermiona udawała bardo oburzoną tym incydentem.
Chłopak, który początkowe był zdziwiony szybko przejrzał jej zamiary i obejmując ją w tali rzekł.
-To nic takiego kochanie, nie wiem, o co jej chodzi.
-Może pójdziemy do ciebie?- zapytała szatynka. Trzepocząc przy tym rzęsami.
-Oczywiście. Jak sobie życzysz, Hermionko.-Draco starał się nie wypaść z roli i nie zacząć się śmiać patrząc na ogłupiałe miny swoich kolegów z domu. Złapał Hermionę za rękę i poszli do dormitorium, które jeszcze kilka dni temu dzielił z Zabinim.
Gdy zamknęli za sobą drzwi wybuchnęli tak głośnym śmiechem, że gdyby nie zaklęcia nałożone na ten pokój słychać by ich było w całym zamku.
-HAHAHHAHAHHAHA! Niezła z ciebie aktorka, Granger!-powiedział Draco, kiedy na moment przestał się śmiać.
-Ty też sobie nieźle radziłeś, Malfoy!-stwierdziła Hermiona, nadal chichotając.
-Wiesz, że jutro będzie o tym wiedział cały zamek? Przewidziałaś to, "kochanie"?-zapytał sarkastycznie chłopak.
-Cóż... Biorąc pod uwagę, to, że Ślizgoni rozmawiają tylko ze Ślizgonami, to szczerze wątpię.-powiedziała.
-Żebyś się nie zdziwiła Grenger, żebyś się nie zdziwiła... Ale swoją drogą, dziękuję. Teraz bd miał przynajmniej kilka dni spokoju od Greengrass.
-Luz, Malfoy. Ona działa mi na nerwy prawie jak ty.-zaśmiała się Gryfonka.
W tym momencie otworzyły się drzwi i do dormitorium wpadł jego prawowity właściciel.
-Czołem, gołąbeczki! Musimy pogadać!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, to CZOŁEM GOŁĄBECZKI! :)
Napisałam, 2 miesiące przerwy -,-" Ja to jednak potrafię...
W sumie to nawet nie wiem co tu napisać ;o
Dziękuję, że jesteście, moi drodzy czytelnicy! <3 font="">3>
El.
Draco jednak nie zwracał na nią żadnej uwagi kierując się do lochów. Ostatnią nadzieją dziewczyny było wyciągnięcie różdżki i czarami zatrzymanie chłopaka. Nie mogła jednak zrobić tego w biegu.
-Cholera! Draco!-powiedziała to. Wymówiła jego imię. Arystokrata stanął jak wryty. Tego się nie spodziewał. Gryfonka dobiegła do niego zdyszana.
-Nie mam zamiaru za tobą biegać, głupku!-wydyszała.
-Jesteś dziwna, Grenger. Serio. Dziwnaaa.
-Idziemy odrabiać lekcje. -po czym odwróciła się na pięcie i łapiąc chłopaka za rękę pociągnęła go za sobą.
-Jest piątek! Nie idę do żadnej biblioteki! Nie zmusisz mnie!- protestował arystokrata, ale gdy spojrzał na zaciętą minę dziewczyny stwierdził, ze jest to bez celowe i pogodzony ze swoim losem.
Kiedy tak przemierzali w milczeniu szkolne korytarze, Draco nawiedziła myśl, że przyjemnie czuć ciepło dłoni Granger na swojej ręce, ale zaraz skarciła sam siebie w myślach "To jest szlama, głupku!".
~~~
W bibliotece spędzili całe popołudnie. Hermiona przeglądała książki, pisała eseje, odrabiała zadania. A Draco... Cóż... Draco próbował podrywać kobiety z czasopism dla czarownic. Za każdym razem kiedy szatynka na niego spojrzała przewracała oczami i znów wracała do swojego ulubionego zajęcia-czytania. Dochodziła 18, kiedy Draco po raz pierwszy się odezwał.
-Merlinie, Granger! Ile można?
-Ciii! Czytam...-odpowiedziała mu dziewczyna nie odrywając wzroku z jakiejś poniszczonej starej stronnicy.
Ona dalej czytała, on zaczął robić samolociki z papieru i rzucać na nie zaklęcia.
-Żadnych czarów w mojej bibliotece!- krzyknęła pani Pince i Draco musiał schować różdżkę.
Kiedy tylko bibliotekarka oddaliła się chłopak znowu zaczął zrzędzić.
-Skończ to już.
-Tak, tak. Już idę.-powiedziała Hermiona, ale znów nie spojrzała na chłopaka. W końcu zniecierpliwiony chłopak wyciągnął książkę sprzed nosa i zamknął ją.
Dziewczyna dała za wygraną i zaczęła sprzątać ze stolika książki i pergaminy.
-Szybciej, Granger! Nie mamy całego dnia!-poganiał ją blondyn, tupiąc nogą niecierpliwie. -Idziemy do Ślizgonów!
Gryfonka zamarła.
-Gdzie ty chcesz iść?
-Do lochów. A ty idziesz ze mną. Nie masz wyjścia.
-Nie idziemy do żadnych Ślizgonów!-powiedziała Hermiona.
-Owszem idziemy.
-NIE. Nie idziemy.
-Ależ tak.
-NIE.
-Nie idziemy tam dla przyjemności! Mam argumenty!
-Pfff... Ciekawe jakie?
-Zabini ma moją Ognistą. Podzielę się!
-I to miało mnie niby przekonać?
-A nie przekonało?- zdziwił się Draco.
-Wyobraź sobie, że nie.
-Dobra. No to, ja idę a jak zatęsknisz to przyleć do mnie.
-Marzenia...-powiedziała
Draco odszedł, a ona nawet nie zdążyła ruszyć w swoją stronę. Zaklęcie dyrektora znowu zadziałało, a Gryfonka wylądowała na ziemi. Za to Draco miał dużo miększe lądowanie. Jego twarz była kilka centymetrów od twarzy Hermiony, a on patrzył głęboko w jej oczy. Czas jakby zwolnił. Twarz blondyna była coraz bliżej. Dziewczyna była zbyt oszołomiona całą sytuacją, by się ruszyć. Kiedy jej ucho i jego usta dzieliły milimetry Draco szepnął:
-A więc jednak przyleciałaś?- I w ułamku sekundy stał przed nią ze swoim szelmowskim uśmiechem.
Hermiona zamrugała kilkakrotnie z otwartymi ustami patrząc na chłopaka.
-Co?- powiedziała zaskoczona.
-Jajco! 1:0 dla mnie, Granger!-stwierdził dumny z siebie.
-Spadaj!-odpowiedziała.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnę.-odpowiedział rozmarzonym głosem.
Kiedy Hermiona podniosła się z podłogi popatrzyła na Draco z wyższością i chłodno oznajmiła:
-Żadnych odwiedzin. Do dormitorium i spać.
-Jesteś pewna?-zapytał ją chłopak słodko.
-Szybciutko.-odpowiedziała z założonymi rękami. Ślizgon ruszył ku niej uśmiechając się wesoło.
Jakie było jej zdziwienie, kiedy złapał ją w talii i zarzucił sb na ramię jak worek kartofli.
-Postaw mnie natychmiast!-krzyczała i biła go po plecach swoimi piąstkami.
-Tak, tak. Sie robi!-odpowiedział jej blondyn lakonicznie, niosąc ją do lochów.
~~~
Kiedy stanęli przed kamienną ścian, blondyn postawił ją na ziemi i zatykając jej uszy dłońmi wypowiedział hasło. Ściana przesunęła się, ukazując pokój wspólny Slytherinu.
Draco od razu wszedł do środka, a za nim podreptała Hermiona, bojąc się, że znów zadziała zaklęcie. Wszystkie oczy zwróciły się w ich kierunku.
Chyba nie było w pomieszczeniu kogoś kto nie skomentowałby tej sytuacji. Jedna z dziewcząt od razu wybiegła z pokoju, by po chwili wrócić z Astorią Greengrass.
-Dracusiu!-rzuciła się na niego dziewczyna pozostawiając na jego policzku ślad z czerwonej szminki. -Kochanie, co tu robi ta szlamowata wywłoka?-zapytała obrzucając Hermionę gniewnym spojrzeniem.
"O nie. Nikt nie będzie mnie obrażał, a już zwłaszcza ona." pomyślała Hermiona, zastanawiając się jak odegrać się na tej lali. W jej głowie już formował się mały podstęp...
Stała kilka kroków za arystokratom, co w tej chwili było świetnym położeniem. Podeszła do niego, lekko odpychając Astorię i delikatnie starła mu z policzka ślady szminki.
-Draco, co to ma znaczyć, dlaczego ona mówi do ciebie "kochanie"?-Hermiona udawała bardo oburzoną tym incydentem.
Chłopak, który początkowe był zdziwiony szybko przejrzał jej zamiary i obejmując ją w tali rzekł.
-To nic takiego kochanie, nie wiem, o co jej chodzi.
-Może pójdziemy do ciebie?- zapytała szatynka. Trzepocząc przy tym rzęsami.
-Oczywiście. Jak sobie życzysz, Hermionko.-Draco starał się nie wypaść z roli i nie zacząć się śmiać patrząc na ogłupiałe miny swoich kolegów z domu. Złapał Hermionę za rękę i poszli do dormitorium, które jeszcze kilka dni temu dzielił z Zabinim.
Gdy zamknęli za sobą drzwi wybuchnęli tak głośnym śmiechem, że gdyby nie zaklęcia nałożone na ten pokój słychać by ich było w całym zamku.
-HAHAHHAHAHHAHA! Niezła z ciebie aktorka, Granger!-powiedział Draco, kiedy na moment przestał się śmiać.
-Ty też sobie nieźle radziłeś, Malfoy!-stwierdziła Hermiona, nadal chichotając.
-Wiesz, że jutro będzie o tym wiedział cały zamek? Przewidziałaś to, "kochanie"?-zapytał sarkastycznie chłopak.
-Cóż... Biorąc pod uwagę, to, że Ślizgoni rozmawiają tylko ze Ślizgonami, to szczerze wątpię.-powiedziała.
-Żebyś się nie zdziwiła Grenger, żebyś się nie zdziwiła... Ale swoją drogą, dziękuję. Teraz bd miał przynajmniej kilka dni spokoju od Greengrass.
-Luz, Malfoy. Ona działa mi na nerwy prawie jak ty.-zaśmiała się Gryfonka.
W tym momencie otworzyły się drzwi i do dormitorium wpadł jego prawowity właściciel.
-Czołem, gołąbeczki! Musimy pogadać!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, to CZOŁEM GOŁĄBECZKI! :)
Napisałam, 2 miesiące przerwy -,-" Ja to jednak potrafię...
W sumie to nawet nie wiem co tu napisać ;o
Dziękuję, że jesteście, moi drodzy czytelnicy! <3 font="">3>
El.
Nie DRAMIONE, ale jest Tom <333 font="">333>
Subskrybuj:
Posty (Atom)