-Czy Draco właśnie poszedł ze szlamą Granger za tamten... eee... płotek?!- Astoria Greengrass była w stanie szoku, ale to nie przeszkodziło jej w zadaniu pytania, które z pewnością słychać było w Hogsmeade.
-To jest parawan idiotko!-krzyknęła Ginny Weasley z drugiego końca Wielkiej Sali. Ta Ślizgonka dla Rudej była niemal jak Draco dla Hermiony, toteż nie mogła przepuścić okazji do dogryzienia arystokratce. A, że Astoria należała do dziewczyn, które za długo stały w kolejce po urodę i na nic innego się nie zalapały, to takich okazji było wiele.
-Astorio, usiądź!-Pansy pociągnęła koleżankę za rękę, a ta z gracją opadła na ławkę.
~~~
-Może byś usiadła? -powiedział Draco, kiedy on już pałaszował to co miał na talerzu, a Hermiona wciąż stała przed stolikiem.
-Może byś się zamknął?- odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc.
-Słaba riposta. Postarałabyś się troszkę.-Stwierdził chłopak między kęsami. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, w Wielkiej Sali byłoby teraz około trzystu ludzi, jeden trup i jedna baaardzo szczęśliwa Gryfonka. Ale panna Granger nie miała takiej mocy, więc musiała się użerać ze swoim współlokatorem jeszcze jakiś czas.
W końcu dziewczyna usiadła i wzięła tosta, którego zjadła ''na sucho''.
-Nie dam rady... Wykończę się... Wykończę jego... O Boże... -mamrotała do siebie pod nosem. Draco patrzył na to wszystko z politowaniem.
-Czyżby lekkie załamanko Granger? Ajj... To będzie piękne pół roku, moja duszko!-udawany i przesłodzony entuzjazm Dracona aż bił po oczach. Gryfonka tylko przewróciła oczami i wróciła do śniadania.
Kiedy już kończyli jeść za parawan zajrzał sam dyrektor.
-Witajcie kochani! Mam nadzieję, że śniadanie smakowało -zagadnął ich wesoło.
-O tak, było pyszne.-odpowiedziała mu Hermiona ze sporo mniejszym entuzjazmem.
-Cieszę się. Przyszedłem do was...
-Dyrektorze? Muszę z panem porozmawiać! Granger chyba nie czuje się najlepiej. Rozmawia sama ze sobą, niedługo może zacząć rzucać ciężkimi przedmiotami! Ja się boję o swoje życie!- Draco przerwał mu wpół zdania i zaczął w swoim mniemaniu dużo ważniejszy i poważniejszy temat od jakiegoś tam śniadania.
-Siedziałam z tobą przez całe śniadanie, a ja naprawdę czasami muszę porozmawiać z kimś inteligentnym!- stwierdziła Hermiona rzucając mu triumfujące spojrzenie.
-Przyszedłem do was...-powiedział Dumbledore z naciskiem, skutecznie uciszając dwoje uczniów-... żeby was poinformować o waszym nowym planie lekcji... I jednym zaklęciu, które muszę na was rzucić, żeby mieć pewność, że nie będziecie próbowali naginać zasad, które razem ustaliliśmy...
-"Razem"? Nie sądzi pan, że to małe niedomówienie? Bo według mnie, to...
-Co pan rozumie mówiąc "rzucić zaklęcie"?!- Hermiona delikatnie mówiąc troszkę się zestresowała... Nie tym, że dyrektor miał rzucić na nią zaklęcie. Martwiło ją słowo "was"... Nic co dotyczyło jej i tego gada nie było dobre, a zaklęcie...? Oj, źle się dzieje...
-Pewnie rzucenie zaklęcia Granger... Parę lat temu kupiłaś na Pokątnej taki patyczek i jak nim machniesz to robią się czary... Zakumałaś?-zaczął jej tłumaczyć Draco.
-Co?-Dziewczyna dopiero otrząsnęła się z rozmyśleń.
-Pfff... A niby taka mądra...- powiedział Draco do Dumbledore'a.
Dyrektor odchrząknął.
-Zaklęcie będzie polegało na tym, że podczas lekcji nie będziecie mogli się od siebie oddalić na więcej niż 3 metry. Zgadzacie się?-zapytał staruszek.
-A co jeśli się oddalimy?-zapytał blondyn.
-Cóż... Właściwie, to takiej możliwości nie ma. -w oczach dyrektora błysnęły iskierki rozbawienia.
-Aha... A możliwe jest...?-próbował dalej Ślizgon.
-Nie panie Malfoy, nie jest.-odpowiedział mu nadal wesoły dyrektor.
-No to chyba nie mamy wyjścia...- stwierdziła zrezygnowana Gryfonka.
-W rzeczy samej panno Granger! W rzeczy samej!
-A więc zaczynajmy.
Draco i Hermiona staneli obok siebie. Dyrektor ustawił się na przeciwko nich. Obojgu trzęsły się kolana i pociły ręce. Nie byli pewni czego mogą się spodziewać po staruszku, który czasami miewał objawy szaleństwa. Ale mimo strachu i niepewności nie uciekli z krzykiem, kiedy Dumbledore zaczął wypowiadać zaklęcie.
-Xhuma baadhi uneak!-z róźdżki profesora wypłynęły błękitne gwiazdki, które oplotły ręce Hermiony i Draco. Ich oczy zasnuła mgła, a po chwili zamknęły się. Dłoń Ślizgona i Gryfonki połączyły się w uścisku, który dzięki zaklęciu był w tym momencie nie rozerwalny. Zaklęcie zaczęło wypełniać tych dwoje. Unieśli się kilka centymetrów nad ziemią, a ich ciała emanowały błękitem. Po chwili delikatnie opadli na ziemię i otworzyli oczy. Prawie jednocześnie spojrzeli na dyrektora, a potem na swoje dłonie, nadal złączone.
Odskoczyli od siebie jak oparzeni. Draco stanął kilka metrów od Hermiony, jednak tylko na kilka sekund, ponieważ jakaś niewiedzialna siła rzuciła ich ku sobie, tak, że wpadli na siebie z impetem i upadli na zimną posadzkę.
-Co jest do cholery?!-krzyknął Draco do profesora.
-Jaa... Cóż... Wydaje mi się, że zaklęcie nie zadziałało jak powinno..- zakłopotał się Dumbledore.
-Cooo? Jak to?!-krzyknęła Hermiona.
-Z kilku metrów zrobiło się ich mniej... Tak się czasem dzieje, nie przejmujcie się tym!
-Niee. Dość tego. Wychodzę!-krzyknął Malfoy, po czym szybko skierował swoje kroki do drzwi.
-Malfoy! Czekaj! Aaaa!-Gryfonka krzyknęła, kiedy coś ekspresowo przyciągnęło ją do Dracona, który przekroczył odległość.
Zrezygnowany chłopak przeczesał ręką włosy i spojrzał z nadzieją na dyrektora.
-Nie może pan zdjąć tego zaklęcia?
-Niestety nie. -powiedział dyrektor chociaż to "niestety" było bardzo naciągane, a Hermiona, która zachowała zimną krew od razu zauważyła, że staruszkowi wcale nie jest przykro. -To bardzo stara magia i nie można jej nadużywać. Spróbuję poszukać czegoś w księgach i dam wam znać jeśli będę mógł zdjąć to zaklęcie.
-No przynajmniej tyle.-powiedział opryskliwie Draco. I ruszył ku wyjściu.
-Dziękujemy, profesorze!- krzyknęła Hermiona odchądząc pospiesznie za arystokratom.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to ten... Napisałam!
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Dziękuję, za wszystkie komentarze pod poprzednim postem <3 font="">3>
Ten rozdział dedykuję mojej głupiej siostrze, która czyta każdy rozdział i wytyka mi co jest źle... ;*
Pozdrawiam,
El. <3 font="">3>
P.S. Na Libster Award odpowiem jakoś w tym tygodniu, dziękuję Jenno Chase ;*
P.S.2 Zakochałam się w tym gifie *o*
Przypadkowo trafiłam na to opowiadanie i cieszę się, bo nieźle się uśmiałam xd a tego właśnie było mi trzeba:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Dziękuję ci za takie miłe słowa ;**
Usuń